Ostatnio napisałam post o drodze jaką przebywają komórki od warstwy podstawnej do najwyższej części warstwy rogowej. W końcowym etapie keratynizacji, komórki ulegają złuszczeniu i odrywają się od skóry. Możemy im w tym pomóc i przyśpieszyć proces złuszczania stosując peelingi mechaniczne lub chemiczne. Chciałam Wam dziś zaproponować produkt który pomoże usunąć martwe komórki tj, peeling cukrowy w kostce. Jest to forma scrubu która lepiej mi odpowiada. Wolę używać kostki pod prysznicem niż peelingów, które czasami mają zbyt płynną konsystencję a ilość substancji ścierających jest słabo wyczuwalna. Zaletą takiej formy jest zużycie jednej kostki (ok 20 g) podczas kąpieli bez konieczności ciągłego wyciskania tubki czy niehigienicznego wkładania mokrych rąk do słoika po kolejną porcję mazi.
Cukier, który dodałam do receptury możecie zamienić na dowolne inne substancje ścierające. Również to jaka ma być wielkość cząstek i siła naszego produktu zależą od Was. Ja lubię mocniejsze peelingi, dlatego też ilość składników ścierających jest dość pokaźna. Możemy wybierać dowolne substancje ścierające pod warunkiem, że nie są one rozpuszczalne w tłuszczach. Jeżeli mamy na skórze jakieś drobne rany czy zadrapania to raczej odpuśćmy sobie peelingi solne, no chyba, że ktoś lubi posypywać rany solą. Czego używamy do produkcji naszego peelingu?? Podobnie jak w przypadku balsamów do ciała w kostce, chcemy aby nasz peeling zachował swoją postać przez jakiś czas w momencie kontaktu z ciepłą wodą. Używać będziemy głównie maseł oraz dodatków umożliwiających otrzymanie twardej postaci scrubu.
Przygotowane przeze mnie kostki, mają następujący skład:
Cukier 40 %
Wodorowęglan sodu 32 %
Masło kakaowe 14 %
Masło shea 11 %
Wosk Candelilla 2 %
Zapach 1 %
Odważamy nasze składniki tłuszczowe do zlewki i topimy je na łaźni wodnej. Czekamy, aż wszystko ładnie się stopi i dodajemy naważone składniki sypkie. Mieszamy wszystko w zlewce i napełniamy wcześniej przygotowane foremki. Odstawiamy do lodówki i po 20 min wyjmujemy. Jak widzicie przygotowanie takiego peelingu jest banalnie proste i nie trzeba posiadać zbyt wielu składników. Po dodaniu składników sypkich otrzymujemy taką półpłynną papkę, którą w miarę szybko należy umieścić w foremkach, w przeciwnym wypadku zastygnie i będziemy musieli jeszcze raz wszystko topić.
Ponieważ chciałam uzyskać "jakiś" kolor użyłam w recepturze cukru trzcinowego. Oczywiście możecie użyć zwykłego cukru (proces przygotowania się nie zmienia). Wodorowęglan sodu, który już używaliśmy do produkcji kul musujących został przeze mnie dodany ponieważ również działa jako exfoliant. Jest nierozpuszczalny w tłuszczach i pozwala uzyskać zadowalającą konsystencję, dzięki swoim małym cząstką. Głównym masłem w scrubach w kostce będzie zawsze masło kakaowe, ponieważ jest najtwardsze, drugie masło możecie zmieniać wedle uznania. Wosku dodałam tylko 2 %, ponieważ większa ilość spowoduje, że kostka będzie twardsza natomiast na skórze pozostanie ciągnąca się maź (próbowałam i ciężko było się po tym eksperymencie domyć:]). Mam nadzieję, że komuś spodoba się ten pomysł i wykorzysta go we własnym laboratorium.
Cukier, który dodałam do receptury możecie zamienić na dowolne inne substancje ścierające. Również to jaka ma być wielkość cząstek i siła naszego produktu zależą od Was. Ja lubię mocniejsze peelingi, dlatego też ilość składników ścierających jest dość pokaźna. Możemy wybierać dowolne substancje ścierające pod warunkiem, że nie są one rozpuszczalne w tłuszczach. Jeżeli mamy na skórze jakieś drobne rany czy zadrapania to raczej odpuśćmy sobie peelingi solne, no chyba, że ktoś lubi posypywać rany solą. Czego używamy do produkcji naszego peelingu?? Podobnie jak w przypadku balsamów do ciała w kostce, chcemy aby nasz peeling zachował swoją postać przez jakiś czas w momencie kontaktu z ciepłą wodą. Używać będziemy głównie maseł oraz dodatków umożliwiających otrzymanie twardej postaci scrubu.
Przygotowane przeze mnie kostki, mają następujący skład:
Cukier 40 %
Wodorowęglan sodu 32 %
Masło kakaowe 14 %
Masło shea 11 %
Wosk Candelilla 2 %
Zapach 1 %
Odważamy nasze składniki tłuszczowe do zlewki i topimy je na łaźni wodnej. Czekamy, aż wszystko ładnie się stopi i dodajemy naważone składniki sypkie. Mieszamy wszystko w zlewce i napełniamy wcześniej przygotowane foremki. Odstawiamy do lodówki i po 20 min wyjmujemy. Jak widzicie przygotowanie takiego peelingu jest banalnie proste i nie trzeba posiadać zbyt wielu składników. Po dodaniu składników sypkich otrzymujemy taką półpłynną papkę, którą w miarę szybko należy umieścić w foremkach, w przeciwnym wypadku zastygnie i będziemy musieli jeszcze raz wszystko topić.
Ponieważ chciałam uzyskać "jakiś" kolor użyłam w recepturze cukru trzcinowego. Oczywiście możecie użyć zwykłego cukru (proces przygotowania się nie zmienia). Wodorowęglan sodu, który już używaliśmy do produkcji kul musujących został przeze mnie dodany ponieważ również działa jako exfoliant. Jest nierozpuszczalny w tłuszczach i pozwala uzyskać zadowalającą konsystencję, dzięki swoim małym cząstką. Głównym masłem w scrubach w kostce będzie zawsze masło kakaowe, ponieważ jest najtwardsze, drugie masło możecie zmieniać wedle uznania. Wosku dodałam tylko 2 %, ponieważ większa ilość spowoduje, że kostka będzie twardsza natomiast na skórze pozostanie ciągnąca się maź (próbowałam i ciężko było się po tym eksperymencie domyć:]). Mam nadzieję, że komuś spodoba się ten pomysł i wykorzysta go we własnym laboratorium.
Nigdy bym na coś takiego nie wpadła o.O. A pomysł oczywiście świetny :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Marswi.
Pomysł iście niekonwencjonalny. Mnie się skojarzył z pumeksem ;) Ja natomiast używam peelingu na szybko - kawa + żel do mycia. Polecam :)
OdpowiedzUsuńSpróbujcie nie pożałujecie:]. Wywołałaś pumeks do tablicy:], także za parę dni wrzucę rozbudowaną recepturę na scrub z pumeksem.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis :) Spróbuję na pewno, boję się tylko tego wodorotlenku sodu :P
OdpowiedzUsuńW składzie jest wodorowęglan sodu (NaHCO3) a nie wodorotlenek (NaOH), także nie ma się czego bać:].
UsuńWodorowęglan sodu działa na skórę łagodząco i przeciwzapalnie. Dodawany jest do mydeł, kul kąpielowych i ma zastosowanie w medycynie. Stosowany jest również jako jeden ze składników proszku do pieczenia. Tak jak pisze Sucha Skóra nie należy się go bać. Pozdrawiam
UsuńJa zazwyczaj robię sobie mydełka peelingujące (jako peeling skała wulkaniczna) ale twój pomysł kusi mnie do przygotowania takich kosteczek.
OdpowiedzUsuńNo z tymi mydłami fajny pomysł. Tylko po takim mydlanym peelingu mamy zmyty płaszcz wodno lipidowy, także po peelingu jakiś balsam. W przypadku mojej kostki, mamy ścieranie, połączone z nawilżaniem/ natłuszczeniem. Szczerze powiem to ja z mydłami jestem na bakier:] kiedyś bawiłam się w melt and pour i trwało to krótko. Zawsze za to chciałam robić mydła metodą cold process i mam nadzieje, że kiedyś się do tego zabiorę;].
UsuńSkała wulkaniczna jest genialna mam z zsk.. był wielki woow jak sobie masowałam nim twarz :D wystarczy niecałą łyżeczkę zmieszać na dłoni z olejem a doznania są przednie ;p
Usuń