czwartek, 10 kwietnia 2014

Kule do kąpieli z płatkami nagietka i róży

Jakiś czas temu zakupiłam trochę różnego suszu kwiatowego. Lawenda została już przeze mnie użyta w propozycji na musującą kulę do kąpieli (klik). Dziś przedstawie Wam dwie kolejne receptury, w których użyłam pozostałych kwiatów. Oczywiście oprócz kul musujących kwiaty mogą posłużyć nam jako ładny dodatek do soli i pudrów do kąpieli. Dzisiejsze przepisy różnią się od wcześniejszego ponieważ dodamy więcej składników tłuszczowych. Jak już wspomniałam w poście o musujących problemach (klik) z ilością składników tłuszczowych nie można przesadzać bo wtedy zaczynają się kłopoty. Albo masa jest za mokra i nie można jej wyciągnąć z formy, albo całość musuje przed wrzuceniem do naszej wanny. Co zatem zrobić kiedy uparliśmy się na dużo składników tłuszczowych w naszych kulach?? Dodać składnika który pochłonie część olei i stopionych maseł. Umożliwia to uzyskanie masy, która nie jest bardzo mokra i dobrze się lepi. Dlatego do obu receptur dodałam Tapioka BF (INCI:  Manihot Esculenta (Tapioca) Root Starch). 

Jest to modyfikowana skrobia, która idealnie nadaje się do wszelkich produktów kąpielowych. Tapioka jest doskonałym nośnikiem zapachów oraz olei. Dzięki swoim właściwością powoduje, że nawet po dodaniu znacznej ilości składników tłuszczowych zachowuje suchą postać. Dzięki jej zastosowaniu nasze kule będą zawierały pokaźną ilość olei i maseł co może wpłynąć tylko pozytywnie na naszą skórę. Moje dwie dzisiejsze propozycje na musujące kule do kąpieli:

Propozycja I
Wodorowęglan sodu 55 %
Kwas cytrynowy bezwodny 26 %
Tapioka BF 4,5%
Masło kakaowe 6,5 %
Oleje (morelowy, słodkie migdały) 6%
Olejek eteryczny 2 %
Barwnik żółcień pomarańczowa - szczypta
Woda - 6 kropli
Suszone kwiaty nagietka lekarskiego- 3 g

Propozycja II
Wodorowęglan sodu 50 %
Kwas cytrynowy bezwodny 24 %
Tapioka BF 8 %
Masło shea 8 %
Oleje (morelowy, słodkie migdały) 8%
Olejek eteryczny 2 %
Barwnik czerwień koszelinowa - szczypta
Woda - 6 kropli
Suszone kwiaty róży- 3 g 

Sposób przygotowania kulek jest taki sam niezależnie od przepisu. Zaczynamy od odważenia szczypty barwnika, który następnie rozpuszczamy w kilku kroplach wody. Do takiego roztworu dodajemy wodorowęglan sodu i skrobię. Całość mieszamy, aż uzyskamy jednolite zabarwienie. Wymieszane proszki zalewamy wybranym przez siebie olejem, olejkami eterycznymi i stopionym masłem. Ponieważ wodorowęglan sodu jest nietrwały i rozkłada się w wyższej temperaturze, masło ogrzewamy do ok 40 C. Ponownie mieszamy naszą masę by w ostatnim etapie przygotowania dodać kwas cytrynowy i wybrany przez nas susz kwiatowy. Wypełniamy przygotowane foremki i pozostawiamy naszą kulę na kilka godzin do wyschnięcia.

Tak jak napisałam wcześniej przygotowanie kuli z przepisu drugiego jest takie samo. Mamy tu inny kolor (z którym ja chyba przesadziłam:P) i inny rodzaj suszu. Która kula bardziej Wam się podoba??

4 komentarze:

  1. Wow.... :) Ja bym tego nie zrobiła, nie wiem czy by mi się chciało a i gdzie dostać składniki....
    Podziwiam bardzo ... Chemia to moja słaba strona ..
    Pozdrawiam :)
    www.double-identity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Raczej każdy da sobie radę. Jak coś nie wychodzi piszcie, postaram się pomóc. Co do składników to w tym poście wymieniłam kilka sklepów: http://kosmetycznylab.blogspot.com/2014/02/podstawy-wasnych-produktow-surowce.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow!
    Dlaczego tak mało osób Cię czyta?!
    Osobiście jestem totalnym amatorem i w tak skomplikowane receptury się nie bawię (w sensie nie jestem w stanie ich stworzyć ;) ), ale z chęcią wypróbuję Twój przepis :)
    Mam nadzieję, że więcej osób znajdzie Twój blog, mało miejsc merytorycznych w sieci.
    Na pewno będę zaglądać częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że blog się podoba i mam nadzieję, że wiele osób skorzysta z zamieszczonych tu przepisów. Na razie nie są one jakoś bardzo skomplikowane:]. Pod górkę zaczyna się robić jak wchodzimy w detergenty, witaminy i regulowanie pH. Ale mam nadzieję, że i to przeskoczymy

    OdpowiedzUsuń