piątek, 18 lipca 2014

Ubite masło z olejem rokitnikowym. Wyniki kawowego rozdania.


Witam Was po przerwie:]. Dopadł mnie taki blogowy marazm, że szkoda gadać. Każda próba napisania postu kończy się na wynajdywaniu na siłę różnych innych zadań np sprzątanie:]. Powód chyba jest mi znany, ponieważ ostatnio popsułam parę prób i jakoś zapał do nowych eksperymentów opadł. Postanowiłam jednak zebrać się w sobie i przedstawić Wam bardzo prosty przepis na ubite masło do ciała.

Przepis bazuje na wszystkim dobrze znanym maśle shea i olejach, które możecie dobrać wedle własnych upodobań. Postanowiłam, że masło będzie kolorowe, jednak nie użyję w tym przepisie żadnych pigmentów. Kolor i unikalne właściwości uzyskam dzięki dodaniu oleju rokitnikowego, który znalazł się w moim ostatnim zakupowym koszyku.

Wybrałam do przepisu masło shea jednak każde inne miękkie masło znajdzie tutaj zastosowanie. Jedynie czego nie polecam to użycie masła twardego (np kakaowe). Jeżeli zastosujecie je w recepturze to z ubiciem całości mogą być problemy oraz aplikacja na skórze nie będzie zbyt łatwa. Możecie natomiast bez obaw stosować masło mango, awokado, aloesowe czy kawowe, które utrzymają kształt produktu natomiast bez problemów wydobędziemy je z pojemnika i rozsmarujemy na naszym ciele.

Wybranie oleju to sprawa bardzo indywidualna. Dodajcie to co lubicie i z czego korzystacie. U mnie wybór padł na olej sojowy i olej rokitnikowy. Oba surowce to nowość w moim magazynie dlatego cieszę się, że w końcu mogłam ich użyć. Olej sojowy to lekka substancja z ogromną ilością witamin, fosfolipidów i fitosteroli, które zmiękczą naszą skórę i pomogą w odbudowie lipidów warstwy rogowej naskórka. Nowością w moich produktach jest dodatek oleju rokitnikowego z którym przesadzić nie możemy. Pisałam kiedyś, że lubię aplikować oleje po zakupie bezpośrednio na skórę. Zrobiłam to również z olejem rokitnikowym, który ma ciemno czerwone zabarwienie. Jak pewnie się domyślacie po rozsmarowaniu go na ręce byłam cała pomarańczowa. Postanowiłam jednak zastosować maksymalne polecane stężenie, które znalazłam na stronach internetowych. Przejdźmy zatem do konkretów czyli receptury, przygotowania i opisu użytych składników;].

Receptura
Masło shea 79 %
Olej sojowy 15 %
Olej rokitnikowy 5 %
Witamina E 1 %

Przygotowanie
Rozpoczynamy od naważenia wszystkich składników i stopienia ich na łaźni wodnej. Otrzymujemy klarowny roztwór o pomarańczowym zabarwieniu. Im mniejszą ilość oleju dodamy tym zabarwienie będzie mniej intensywne. Większość stron internetowych podaje maksymalne stężenie 5 %, które zapobiega powstaniu pomarańczowych smug na skórze.


Po stopieniu całości mieszamy przez chwilę roztwór, by następnie włożyć go na kilka minut do lodówki.  Po paru chwilach mieszanina zaczyna powoli zastygać. Jest to odpowiedni moment aby zacząć ubijać nasze masło mikserem. Jeżeli temperatura masła będzie za wysoka nic z ubijania nie wyjdzie. Należy wtedy ponownie zostawić masło w lodówce i odczekać jeszcze parę minut. Jeżeli postać masła jest w porządku zwiększy ono podczas ubijania swoją objętość nawet trzykrotnie.

Użyte składniki 
Masło shea - post o maśle pojawił się już na blogu, dlatego nie będę powielać informacji które się w nim znalazły. Zapraszam do zapoznania się z bogactwem masła. KLIK
Olej sojowy - porządna dawka witamin, fitosteroli i fosfolipidów, które pomogą w odbudowie warstwy lipidowej naskórka. Więcej przeczytacie w tym poście.
Olej rokitnikowy -głownie zawiera trójglicerydy zawierające kwas palmitynowy, oleopalmitynowy i oleinowy. Kwasu oleopalmitynowego nie znajdziecie w wielu olejach, dlatego surowiec ten ma unikalne właściwości. Wpływa na odbudowę warstwy naskórka, ziarninowanie oraz regenerację skóry. Olej zawiera znaczne ilości karotenoidów, które mają właściwości antyoksydacyjne, regeneracyjne, absorbują promieniowanie UV oraz poprawiają koloryt skóry. Oprócz wymienionych substancji olej jest źródłem witaminy E oraz flawonoidów.
Witamina E - właściwości antyoksydacyjne i zmiękczające skórę.

Termin kawowego rozdania minął i ogromnie mnie cieszy, że zgłosiło się tak dużo osób. Peeling i balsam do ust z masłem kawowym a'la PAT&RUB otrzymuje PYSIA. Proszę o email z danymi do wysyłki. Gratuluje!.

PS W końcu jadę na upragniony urlop by trochę odpocząć i nabrać sił na nowe laboratoryjne wyzwania. "Do zobaczenia" za dwa tygodnie:];].


9 komentarzy:

  1. We wstępie piszesz o oleju sojowym a w recepturze jest ryżowy... to który w końcu? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poprawkę. Mój błąd, oczywiście użyłam OLEJU SOJOWEGO i już zrobiłam poprawkę w tekście. A tak w ogóle na oleju ryżowym również masło wyjdzie:] Pozdrawiam

      Usuń
  2. Gratulacje :-)
    Dobrze, że piszesz o tym że można dodać takie składniki na jakie się ma ochotę. Zazwyczaj jak widzę przepis to staram się go trzymać, a że czasami brak mi jakiegoś produktu to rezygnuję. Takie ze mnie cielę :-) Po prostu boję się, że coś spierniczę...

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku ja :D? Dziękuje bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie wygląda, mam ochotę wypróbować:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny ! konsystencja też ciekawa

    OdpowiedzUsuń